Czwartek, 26 maja 2011
Kategoria Niemcy
Do Niemiec ale nieco inaczej.
Przy ul. Mieszka I spotkałem na rowerze Andrzeja, który jechał na przystań nad Odrą, skąd startuje na wyprawy kajakowe, więc pojechałem z nim przez Ustowo, Kurów, Siadło Dolne (tu się rozstaliśmy) potem Siadło Górne, Kołbaskowo, Rosówek, by w końcu trafić na stronę niemiecką w Rosow. Potem już znaną mi trasą do Nadrensee, Lebehn, Ladenthin, Schwennenz a potem Bobolin, Stobno, Mierzyn, Gumieńce i do domu.Przez znaczną część trasy miałem wiatr w plecy.
Przy granicy w drodze do Rosow.
Napis na murze przy szosie w Rosow.
Nie trudno się domyślić jak się jeździ po takiej nawierzchni szosy.
Dojazd do Nadrensee.
Przy granicy w drodze do Rosow.
Napis na murze przy szosie w Rosow.
Nie trudno się domyślić jak się jeździ po takiej nawierzchni szosy.
Dojazd do Nadrensee.
- DST 60.00km
- VMAX 34.20km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Wheeler 3700 LT Trekking
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
ciekawe o której godzinie jechałeś prawie tą samą trasą ....czy powalone drzewo w Bobolinie już było ? A wiesz, że jadąc tak , cieszyłam się że nie jadę odwrotnie ...chyba miałam mniej pod górę ! Pozdrowionka !
tunislawa - 21:34 czwartek, 26 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!