Środa, 7 października 2009
Kategoria Po mieście.
Bardzo ciepły acz pochmurny dzień.
Dzień faktycznie był bardzo ciepły jak na siódmego października (19 stopni) ale zbyt dużo czasu musiałem poświęcić na pomoc koleżance w obsłudze komputera (podstawy, bo sam nie jestem orłem) by gdzieś dalej pojechać - tradycyjnie został mi Las Arkoński.
- DST 22.00km
- VMAX 29.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Wheeler 3700 LT Trekking
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Faktycznie, gorąco dzisiaj było od samego rana. A ja muszę się przyznać, że doskonale pasuję do przysłowia "przyganiał kocioł garnkowi" :) Wskazywałem komentarz, którego - jak sądziłem - nie doczytałeś, a teraz się zorientowałem, że sam nie doczytałem Twojego komentarza :)
Gerlacha ci zazdroszczę, zresztą - całych Tatr Słowackich. Przeszedłem wszystkie góry w Polsce (m.in. z powodu odznaki GOT, która po prostu wymuszała przejście wszystkich gór i zdobycie najwyższych szczytów), ale poza nią byłem niestety tylko w Małej Fatrze. W naszych Tatrach pod koniec wyszukiwałem już nawet jakieś najkrótsze szlaki łącznikowe, żeby - dla własnej przyjemności - zaliczyć wszystko. Najlepiej jednak pamiętam i wspominam wypad na przeł. Pod Chłopkiem, a stamtąd od strony naszych sąsiadów, "półlegalne" wejście na Mięguszowiecki Szczyt Czarny i Mięguszowiecki Szczyt Pośredni. Na Czarnym przesiedziałem chyba dobrą godzinę zastanawiając się jak zejść, bo wiadomo - zejście zwykle jest trudniejsze od wejścia, a w dodatku tam były już tylko słynne kopczyki z kamieni ;) Góry to całe mnóstwo wspomnień i bardzo możliwe, że w przyszłym roku wybierzemy się gdzieś z moją Anią. Ja oczywiście będę namawiał na Beskid Niski lub Bieszczady (na początek Bieszczady z pewnością lepsze ze względu na efektowne połoniny). Chciałbym oczywiście "polatać" jeszcze kiedyś po Tatrach, ale obawiam się, że już nie jest to samo. Już pod koniec lat 90-tych wstawałem o 5 rano, żeby być na tatrzańskiej grani przed całą stonką, teraz jest pewnie jeszcze gorzej :( Ale, jasne - chciałbym jeszcze kiedyś niektóre miejsca zobaczyć. Szczególnie tę część Orlej Perci z Granatami, Buczynowymi Turniami po Krzyżne - uchodzi za mniej atrakcyjną, ale mnie właśnie to miejsce urzekło :)
Aha, tak a propos Gerlacha - mój ojciec jeździł kiedyś kilka lat pod rząd (lata 70-te) w Tatry Słowackie, ze szczególnym zamiarem zdobycia tego szczytu, ale Gerlach się nie poddał. Niby to nie Czomolungma ;), ale nawet wielodniowe koczowanie pod tą górą nic ojcu nie dało - ZAWSZE była fatalna pogoda. meak - 14:38 środa, 7 października 2009 | linkuj
Gerlacha ci zazdroszczę, zresztą - całych Tatr Słowackich. Przeszedłem wszystkie góry w Polsce (m.in. z powodu odznaki GOT, która po prostu wymuszała przejście wszystkich gór i zdobycie najwyższych szczytów), ale poza nią byłem niestety tylko w Małej Fatrze. W naszych Tatrach pod koniec wyszukiwałem już nawet jakieś najkrótsze szlaki łącznikowe, żeby - dla własnej przyjemności - zaliczyć wszystko. Najlepiej jednak pamiętam i wspominam wypad na przeł. Pod Chłopkiem, a stamtąd od strony naszych sąsiadów, "półlegalne" wejście na Mięguszowiecki Szczyt Czarny i Mięguszowiecki Szczyt Pośredni. Na Czarnym przesiedziałem chyba dobrą godzinę zastanawiając się jak zejść, bo wiadomo - zejście zwykle jest trudniejsze od wejścia, a w dodatku tam były już tylko słynne kopczyki z kamieni ;) Góry to całe mnóstwo wspomnień i bardzo możliwe, że w przyszłym roku wybierzemy się gdzieś z moją Anią. Ja oczywiście będę namawiał na Beskid Niski lub Bieszczady (na początek Bieszczady z pewnością lepsze ze względu na efektowne połoniny). Chciałbym oczywiście "polatać" jeszcze kiedyś po Tatrach, ale obawiam się, że już nie jest to samo. Już pod koniec lat 90-tych wstawałem o 5 rano, żeby być na tatrzańskiej grani przed całą stonką, teraz jest pewnie jeszcze gorzej :( Ale, jasne - chciałbym jeszcze kiedyś niektóre miejsca zobaczyć. Szczególnie tę część Orlej Perci z Granatami, Buczynowymi Turniami po Krzyżne - uchodzi za mniej atrakcyjną, ale mnie właśnie to miejsce urzekło :)
Aha, tak a propos Gerlacha - mój ojciec jeździł kiedyś kilka lat pod rząd (lata 70-te) w Tatry Słowackie, ze szczególnym zamiarem zdobycia tego szczytu, ale Gerlach się nie poddał. Niby to nie Czomolungma ;), ale nawet wielodniowe koczowanie pod tą górą nic ojcu nie dało - ZAWSZE była fatalna pogoda. meak - 14:38 środa, 7 października 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!