Wtorek, 28 sierpnia 2012
Kategoria Niemcy
Do Schwedt - powrót nieco skomplikowany.
Zachęcony dobrymi prognozami pogody postanowiłem raz jeszcze pojechać do Schwedt. Tradycyjnie dotarłem do Warzymic skąd przez Smolęcin, Kołbaskowo, Moczyły, Kamieniec, Staffelde, Mescherin, Gartz skąd monotonną trasą dojechałem do centrum Schwedt (65 km). Dotąd cały czas wiatr był niekorzystny.Sama miejscowość ma swoisty urok. Powrót był nie tylko z wiatrem ale i przygodami, bo na wyjazd ze Schwedt wybrałem niewłaściwą drogę i przez to nieomal dojechałem pod Prenzlau - tak dobrze się jechało. Żeby było śmieszniej miałem przy sobie mapę, która nie obejmowała już terenów, na których się znalazłem. Jeszcze raz się sprawdziło, że kompletnie nie mam orientacji w terenie, więc nim znalazłem się w Schmölln nakręciłem sporo kilometrów. Na drogowskazach pojawiły się wreszcie znane mi miejscowości typu Penkun oraz Brussow, więc nawet lekki deszcz nie psuł mi nastroju. Wybrałem Brüssow , skąd jest już tylko 11 km do Löcknitz
i tam zrobiłem stosowne zakupy w Rewe i popędziłem do Plöwen, by sprawdzić czy nadal są tam bociany - były. Robiło się niestety już szaro a jako że rzadko jeżdżę tak późno, więc zbliżając się do Polski lekko obawiałem się trasy od granicy w Blankensee do Głębokiego ale okazało się, że po 21:00 ruch na tej trasie nie jest zbyt intensywny, więc o 21:40 byłem w domu bez śladów szczególnego zmęczenia - vivat więc endorfiny.
Tęczy jednak prawie nie widać, widać "za to" kroplę deszczu na obiektywie.
i tam zrobiłem stosowne zakupy w Rewe i popędziłem do Plöwen, by sprawdzić czy nadal są tam bociany - były. Robiło się niestety już szaro a jako że rzadko jeżdżę tak późno, więc zbliżając się do Polski lekko obawiałem się trasy od granicy w Blankensee do Głębokiego ale okazało się, że po 21:00 ruch na tej trasie nie jest zbyt intensywny, więc o 21:40 byłem w domu bez śladów szczególnego zmęczenia - vivat więc endorfiny.
Warzymice i stadko indyków przy śniadaniu.© jotwu
Wymowny napis w miejscowości Gartz.© jotwu
Widok z miejscowości Schwedt - 28 sierpnia 12.© jotwu
Z naszych gazet wiem, że jest to miejsce na niezłe zakupy - nie skorzystalem jednak.© jotwu
W drodze do Brüssow na niebie pojawiła się tęcza, szkoda że nie najlepiej wyszła.© jotwu
Późny wieczór pod graniczną miejscowością Blankensee - 28 sierpnia 12 r.© jotwu
Tęczy jednak prawie nie widać, widać "za to" kroplę deszczu na obiektywie.
- DST 170.00km
- VMAX 36.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1800kcal
- Sprzęt Wheeler 3700 LT Trekking
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Również przyłączę się do gratulacji, sam wiem ile kosztuje to wysiłku aby pokonać taki dystans, poza tym nie wiem czemu Niemcy w Gartz tak obawiają się elektrowni jądrowych skoro mają ich ponoć 17 i to jedne z największych na świecie, myślę że są to obawy o naszą, która może być wybudowana po drugiej stronie Odry w Gryfinie obok zamykanych bloków energetycznych.
srk23 - 14:15 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj
Wow, co za dystans. Gratuluję szczerze.
Co do komentarza na moim blogu, to nie wszyscy sprzedawcy mają wszystkie rowery. Teraz na MadBike i na Wyszyńskiego jest mega promocja na Kellyski, kształtuje się w granicach 20%. Może warto popatrzeć, co jeszcze mają na zbyciu w sklepach i na magazynie. rowerzystka - 08:10 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj
Co do komentarza na moim blogu, to nie wszyscy sprzedawcy mają wszystkie rowery. Teraz na MadBike i na Wyszyńskiego jest mega promocja na Kellyski, kształtuje się w granicach 20%. Może warto popatrzeć, co jeszcze mają na zbyciu w sklepach i na magazynie. rowerzystka - 08:10 środa, 29 sierpnia 2012 | linkuj
Dałeś ostro, niezły dystans...i to błąkanie się po Rzeszy, komplet robi wrażenie :))).
Misiacz - 22:20 wtorek, 28 sierpnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!