Informacje

  • Wszystkie kilometry: 227668.00 km
  • Km w terenie: 290.00 km (0.13%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 3535 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jotwu.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:1300.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:37.20 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:48.15 km
Więcej statystyk
Sobota, 8 maja 2010 Kategoria Niemcy

Zmysł orientacji.

Poranek był pochmurny i chłodny, mimo to pojechałem przez Osiedle Zawadzkiego, Bezrzecze, Redlicę, Wawelnicę i następnie przekroczyłem granicę w Lubieszynie. Tuż przed miejscowością Bismark jest strzałka na Kutzowsee, z ciekawości pojechałem tą trasą. Początkowo była to świetna droga asfaltowa o szerokości ca 2.5 m, potem jednak asfalt zamienił się w drogę polną, dość rozjeżdżoną. Kiedy były rozjazdy wybierałem ten, który wg mnie miał mnie doprowadzić bądź to do Ploewen (tam jest Kutzowsee), bądź też do Blankensee. Po pewnym czasie wjechałem w ostępy leśne i ciągle nie było widać oczekiwanych miejscowości - ku mojemu zdumieniu pokazały się natomiast słupy graniczne a ja jechałem niemiecką stroną. Czasu miałem dużo więc tak jechałem ze 2 km, by wreszcie, po polskiej stronie zauważyć zabudowania. Natychmiast pojechałem w ich kierunku. Przechodzący panowie grzecznie mnie pozdrowili słowami "GUTEN TAG", co mnie mocno ubawiło. Wylądowałem na samym początku miejscowości Buk. Szczerze muszę się przyznać, że mimo iż od lat uprawiam turystykę, to mój zmysł orientacji praktycznie nie istnieje, zresztą w turystycznych wędrówkach niezmiennie korzystałem z wytyczonych szlaków, więc zwykle dochodziłem do celu. Rozbawiony pojechałem przez Dobrą, Grzepnicę, Sławoszewo, Bartoszewo, Pilchowo do Głębokiego, skąd lasem do domu. W drodze powrotnej pokazało się słońce, może wreszcie będzie majowo ?
Piątek, 7 maja 2010 Kategoria Wokół Szczecina

Pronozy pogody były kiepskie ale wycieczka udana.

Bez przygód pogodowych zrobiłem sobie dziś wycieczkę zakupowo - turystyczną. Po zakupach na Pomorzanach (dzielnica Szczecina) nie chciało mi się wracać do domu, by zakupy zostawić, lecz pojechałem przez Rondo Hakena do hurtowni kwiatów, gdzie kupiłem dorodną paproć (zawiesiłem ten zakup na kierownicy) i pojechałem przez Warzymice, Będargowo do miejscowości Dołuje. Potem Wąwelnica, Redlica, Bezrzecze, Wołczkowo - potem lewą stroną jeziora Głębokie (o dziwo, minąłem tam tylko dwie panie - tak było pusto), pętla tramwajowa i lasem do domu. Produkty dowiozłem do domu w całości.
Czwartek, 6 maja 2010 Kategoria Niemcy

Chłodno, wietrznie i pochmurno.

Przez Głębokie, Pilchowo (centrum rozkopane, ruch wahadłowy), Tanowo, Dobieszczyn - 4 km do szosy w kierunku na Loecknitz, Glashutte, Grunhof, Pampow, Blankensee, Buk, Dobra, Wołczkowo, Bezrzecze, Osiedle Zawadzkiego i do domu. Generalnie rzecz biorąc, to wiatr był północno - zachodni ale w drodze powrotnej, kiedy to powinien mi pomagać, to ja tej pomocy nie czułem.

Cztery kilometry od Dobieszczyna.

Osada około 2 km przez Glashutte, nie rozumiem niestety tekstu.

Info w pobliżu miejscowości Glashutte.

Powtórka zdjęcia sprzed paru dni - mała modyfikacja.
Środa, 5 maja 2010 Kategoria Niemcy

Od szronu o świcie, po 13 stopni w południe.

Jeszcze o siódmej rano na dachach garaży widać było szron, potem wyszło słońce i było cieplej. Przez Gumieńce, Skarbimierzyce i Lubieszyn pojechałem do Loecknitz. Powrót tą samą drogą, przy czym w centrum Szczecina zrobiłem uzupełniające zakupy. Dziś wiatr nie był dla mnie łaskawy, bo wiał z północnego zachodu. W Loecknitz przestał funkcjonować sklep sieci Plus, w jego miejsce jest drugi obiekt sieci Netto.

Na horyzoncie wiatraki energotwórcze, czysta ekologia.

Częsty widok z terenu przygranicznego Niemiec - duże stada bydła.

Tablica informacyjna tuż przed wjazdem do Loecknitz.
Wtorek, 4 maja 2010 Kategoria Po mieście.

Tu i ówdzie.

Przed południem załatwiałem w centrum sprawy osobiste, potem jednak pojechałem do ogrodnictwa w Wołczkowie, a po południu skusił mnie skutecznie Łukasz propozycją wycieczki wokół jeziora Głębokie, wcześniej jednak trzeba było usprawnić jego rower poprzez zakup sztycy. Jechało się całkiem miło, bo wreszcie ma stabilne siodełko i to na odpowiedniej wysokości.

Na zdjęciu fragment jeziora Głębokie, niestety było dość spore zachmurzenie i fotka jest mało wyrazista. W głębi widać aerator do napowietrzania wody jeziora.
Niedziela, 2 maja 2010 Kategoria Wokół Szczecina

Runda z Łukaszem przez Police do Tatyni.

Raczej niespodziewanie chęć jazdy ze mną zadeklarował Łukasz, na dość kiepskim rowerze. Pojechaliśmy przez Pilchowo , Siedlice, Police (wizyta w Lidlu na drobne zakupy), Jasienicę, Wieńkowo do Tatyni. Po krótkim pobycie w sklepie ruszyliśmy w kierunku Tanowa, ponieważ jednak siodełko roweru Łukasza zaczęło zmieniać położenie musieliśmy wrócić do Tatyni, by tam pożyczyć narzędzia do właściwego ustawienia siodełka. Powrót przez Tanowo, Pilchowo, las - tam znowu powtórzyły się kłopoty siodełkowe. Tak to jest jak kupuje się używany rower i jeździ się bez narzędzi. W sumie jazda we dwóch ma jednak swoje dobre strony.
Sobota, 1 maja 2010 Kategoria Niemcy

Endorfiny - hormony szczęścia.

Jak się dysponuje odpowiednią ilością czasu, to zaliczenie "setki" to nie problem. Po przygnębiających dniach dziś skorzystałem z dobrej pogody i ruszyłem przez Pilchowo, Tanowo do Tatyni, gdzie pogadałem z właścicielem sklepu, Jurkiem, kupiłem środek wzmacniający Plussz(z guaraną) i ruszyłem dalej. Dębostrów, Uniemyśl, Trzebież, Brzóżki, Warnołęka, Nowe Warpno. W pobliżu Nowego Warpna mijałem parę wycieczek bikerów z Niemiec (bardzo elegancko się zachowują, uśmiechy, pozdrowienia itp). Parę zdjęć w Nowym Warpnie i powrót w kierunku Dobieszczyna (12 km). Ten odcinek drogi od lat jest w fatalnym stanie. Dojechałem do Dobieszczyna, na liczniku było 70 km i dość wczesna godzina, zatem ruszyłem przez granicę w kierunku Hintersee. Niemiecka policja tu kontrolowała kierowców, mnie nie zatrzymali. Ścieżką rowerową do Glashutte, potem szosą do Grunhof, a następnie do Pampow. Na przejściu granicznym w Blankensee licznik wskazał mi, że od Dobieszczyna jest 22 km. Dalej tradycyjnie, Dobra, Pilchowo, brzegiem jeziora Głębokie i lasem do domu. Nastrój znacznie lepszy, no i sportowa satysfakcja.


Ośrodek Żeglarski w Trzebieży.

Widok z Nowego Warpna na port w Altwarp (Niemcy).

A tu już widok spod miejscowości Pampow.

Droga (urocza) pod Pampow.

To ta sama droga ale w innej perspektywie.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl