Informacje

  • Wszystkie kilometry: 221849.00 km
  • Km w terenie: 290.00 km (0.13%)
  • Czas na rowerze: brak danych.
  • Prędkość średnia: brak danych.
  • Suma w górę: 3535 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jotwu.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2010

Dystans całkowity:1060.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:35.30 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:44.17 km
Więcej statystyk
Piątek, 19 listopada 2010 Kategoria Po mieście.

Piątek, trochę miasta, trochę lasu.

Ciągle pogoda nie jest zbyt korzystna, bo jak nawet nie pada, to ulice są pełne kałuż, a ścieżki leśna zabłocone. Dzięki Ci Misiacz za sympatyczne słowa.
Czwartek, 18 listopada 2010 Kategoria Po mieście.

Między deszczami.

Po deszczowej środzie dziś jednak mogłem nieco pojeździć, chociaż cały czas deszcz "wisiał" w powietrzu - jednak zdążyłem przejechać na Turzyn (zakupy) a potem pokręcić się po Lasku Arkońskim.
Wtorek, 16 listopada 2010 Kategoria Niemcy

Wczoraj Misiacz, dzisiaj ja.

Zdecydowałem się raz jeszcze sprawdzić fragment trasy, o której wczoraj wspominał Misiacz a co do której miałem pewne wątpliwości. Do granicy w Lubieszynie mam tylko 14 km a dojechałem tam przez Bezrzecze, Redlicę i Dołuje. Po przekroczeniu granicy dojechałem ( ca 3 km) do pierwszego zabudowania, gdzie zrobiłem dwa poniższe zdjęcia, tak dla orientacji, no i skręciłem zgodnie ze strzałką. Początkowo drogą asfaltową a potem utworzoną z równolegle ułożonych płyt betonowych dojechałem do Hohenfelde, no a potem zacząłem improwizować, bo droga praktycznie się skończyła a ja za jakąś grupą budynków gospodarczych (na podwórku stało auto ze szczecińską rejestracją) wjechałem w las. Kiedy w końcu wydostałem się już błotnistej ścieżki leśnej znalazłem się na otwartej przestrzeni, w oddali na horyzoncie przejeżdżał samochód więc wiedziałem już, że jest to bardzo sympatyczny odcinek Bismark - Blankensee, fragment szlaku Odra - Nysa ( określenie z mapy "Okolice Szczecina"). Tu czekało mnie kompletne zaskoczenie, bo oto na horyzoncie, na tym zupełnym bezludziu pojawił się facet prowadzący rower - mój znajomy Robert pomieszkujący to w Löcknitz, to w Osowie, który tędy właśnie wracał do polskiego miejsca zamieszkania. Polami i lasem miał dojść do Buku, w miejscu gdzie jest siedziba sołtysa tej miejscowości. Ja jednak wolałem zamiast brodzić w błocie dojechać do Blankensee dobrym asfaltem, skąd tradycyjną trasą wrócić do domu. Było fajnie, chociaż w końcówce pokropił mnie deszcz. A wieczorem na Google maps mogłem dokładnie sprawdzić jak wyglądała moja trasa.

Poniedziałek, 15 listopada 2010 Kategoria Po mieście.

Po pracy w ogródku brak chęci na rower.

Raptem dwie godziny robiłem porządki w przydomowym ogródku i potem zupełnie nie miałem ochoty, by gdzieś jechać na rowerze. Zmobilizowałem się jednak, stąd te 20 km. Lasem dojechałem do Pilchowa a po powrocie pokręciłem się po lesie.
Niedziela, 14 listopada 2010 Kategoria Wokół Szczecina

Wzdłuż Odry ale nie tylko.

Korzystając ze świetnej pogody odwiedziłem dziś dzielnice Szczecina położone nad Odrą. Rzadko tam jeżdżę, bo jest tam spory ruch i dość ciasno, więc jeśli już, to jadę w sobotę lub niedzielę. Wzdłuż Odry dojechałem do Polic a potem Jasienica, Uniemyśl, Drogoradz skąd zdecydowałem się jechać w kierunku Karpina, droga początkowo asfaltowa potem leśna. Jechałem dość długo lasem, by wreszcie dojechać do znanego mi szlaku czerwonego, który łączy Trzebież ze Szczecinem (kiedyś przeszedłem go pieszo), który doprowadził mnie do szosy Tanowo - Dobieszczyn. Z Dobieszczyna dalsza trasa tradycyjna : Stolec, Buk, Dobra itd. Gdy dojechałem do domu temperatura była rewelacyjna, bo 14 stopni. Nie padało a wiatr był z południa.
Sobota, 13 listopada 2010 Kategoria Wokół Szczecina

Pamieci olimpijczyków.

Przejeżdżając przez cmentarz zauważyłem świeżo powstały kącik poświęcony szczecińskim olimpijczykom i ze zdziwieniem stwierdziłem, że większość z nich zmarła w stosunkowo młodym wieku. Zdjęcie poniżej.
Dzisiejsza trasa to Gumieńce - Rondo Hakena - Warzymice - Będargowo - Dołuje - Lubieszyn - Dobra - Wołczkowo itd. Do znudzenia powtarzam te same trasy ale ciągle sprawia mi to przyjemność. Pogoda była dziś wyśmienita a jedynym minusem był silny wiatr z południowego zachodu.
Piątek, 12 listopada 2010 Kategoria Po mieście.

Deszczowo i wietrznie.

Po zakupach w centrum pokręciłem się po Lasku Arkońskim. Wiał mocny wiatr południowo - zachodni i co trochę padał deszcz, co zniechęciło mnie do dłuższej wycieczki. Było stosunkowo ciepło.
Czwartek, 11 listopada 2010 Kategoria Niemcy

Do Löcknitz.

Dobra pogoda zobligowała mnie do wypadu do Löcknitz - kolejno przez Berzecze, Wołczkowo, Dobrą, Buk do Blankensee, a potem Plöwen i Löcknitz. Droga powrotna to Boock skąd uroczą drogą przez pola do Mewegen, a potem Pampow, Blankensee, Dobra itd. Nie padało, wiatr był zachodni i było ciepło. Na marginesie dodam, że po otwarciu granic pesymiści twierdzili, że teraz Niemcy "wykupią" polskie ziemie itp - dziś w kilku gospodarstwach na trasie wycieczki widziałem generalne remonty domów, przy których stały auta z polską ( nie tylko szczecińską) rejestracją.
Środa, 10 listopada 2010 Kategoria Wokół Szczecina

We mgle porannej.

Aż strach było jeździć, bo w Szczecinie i okolicy była gęsta mgła mimo to lasem dojechałem do Głębokiego, potem ścieżką rowerową do Pilchowa, skąd z duszą na ramieniu szosą do Bartoszewa. Z Bartoszewa jechało mi się już zupełnie dobrze, bo na trasie do miejscowości Dobra prawie nie ma ruchu samochodowego a i mgła nieco była już mniejsza. Zmobilizowałem się i z Dobrej pojechałem do Blankensee, którą to miejscowość objechałem nie widząc ani jednej osoby. W dwóch obejściach widziałem natomiast auta ze szczecińską rejestracją. Powrót do domu przez Wołczkowo i Bezrzecze.

Mglisty widok na ekskluzywne osiedle pod Grzepnicą - jakoś nie widać tu mieszkańców, ani też końca budowy poszczególnych obiektów.
Wtorek, 9 listopada 2010 Kategoria Wokół Szczecina

Tradycyjna trasa przez Tatynię.

Właściwie już wszystkie moje wycieczki można nazwać tradycyjnymi,bo kręcę się po nich od lat. Zatem dziś kolejno : Pilchowo, Siedlice, Police, Jasienica, Tatynia, Tanowo, Głębokie no i przez las i park Kasprowicza do domu. Z samego rana powietrze było tak spokojne, że ramiona wiatraka prądotwórczego w Leśnie Górnym stały bez ruchu,jednak w drugiej części jazdy lekko wiało z zachodu. Trwają nadal prace przy budowie ścieżki rowerowej na odcinku Pilchowo - Tanowo ale już nie złoszczę się, że to idzie tak powoli, bo są to prace wymagające wielu czynności a do tego pośpiech nie jest wskazany. Spore nierówności terenu wyrównuje się piaskiem, potem dochodzi nakładka jakiejś ciemnej mieszaniny i dopiero potem są kładzione płytki, co oczywiście nie kończy robót.

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl